-Ej.-tknęła mnie łokciem Sam, kiedy szłyśmy na stołówkę. -Ta Lucie to jest taka trochę dziwna... No nie?- Sam szeptała, ponieważ nasze lokatorki szły tuż przed nami.
-Sam, to, że jest przygaszona i smutna, nie oznacza, że jest dziwna, czy jakakolwiek inna od nas.-poprawiłam przyjaciółkę w głębi duszy współczując Lucie. Sam tylko przewróciła oczami. Zawsze różniłyśmy się od siebie charakterem, ale przeciwieństwa się przyciągają. Byłam strasznie ciekawa co stało się siostrze Alex. Rozważałam rozwód rodziców, ale pewna na sto procent być nie mogłam, póki nie poznałam prawdy. Zastanawiałam się, czy by nie porozmawiać z Alex, przecież musiała coś na ten temat wiedzieć. Chciałam pomóc starszej o rok ode mnie dziewczynie rozwiązać jej problem.
Postanowiłam się jednak nie zamartwiać tym, tylko cieszyć wakacjami, latem i odpoczynkiem.
Stołówka znajdowała się w hotelu z którego brałyśmy klucze do domku. Nasz opiekun poinformował nas przed wejściem na stołówkę o możliwości zostawienia klucza na recepcji. Uznałam, że Sam będzie naszą "kluczykową" i poprosiłam ją o zaniesienie klucza. Sam była roztrzepana, dlatego zgubienie przez nią klucza było nieuniknione, ale postanowiłam jej zaufać.
Miejsce, w którym miałyśmy spędzać 30 min. po 3 razy dziennie w czasie posiłków biło czystością. Stoły były czteroosobowe;nakryte śliskimi "matami" w motywie czerwonych jabłek. Miejsca, które przy pierwszym posiłku tutaj zajęte przez nas miały być stałymi miejscami przez 2 tygodnie.
Ja, Sam, Alex i Lucie usiadłyśmy przy tym samym stole. Już wcześniej dokładnie rozważyłam myśl lepszego poznania sióstr. Było to przecież nieuniknione, miałyśmy spędzać w jednym domku wolny czas jak i wieczory.
Usiadłam obok przyjaciółki. Na przeciwko mnie usiadła Lucie, a Alex przed Sam.
-Alex, z kąt wy jesteście?-zapytałam z optymizmem.
-Z USA, mieszkamy tam od stycznia tego roku.-pomyślałam sobie co one tutaj robią!? Przecież na pewno znają biegle język angielski. Mogły by równie dobrze pojechać na obóz czy kolonie w Stanach, gdzie na pewno jest więcej atrkcji, a one wybrały taki polski obóz w domkach...
-Fajnie.- wtrąciła się Sam. Myślę, że w końcu przekonała się do optymistycznie nastawionej blondynki.
-Przepraszam, ale to może trochę głupio zabrzmieć, ale dlaczego wybrałyście obóz w Polsce, a nie kolonie w USA? Tam jest przecież więcej atrakcji, możliwości...- mówiąc to zauważyłam, że Lucie jeszcze bardziej posmutniała.
-Lucie chciała przyjechać właśnie tutaj.
Naszą krótką rozmowę przerwały wchodzące kucharki, niosące w rękach tace z tależami. Zupy nie zjadłam, ponieważ nie miałam ochoty, na drugie danie natomiast były kotlety mielone, ogórek i ziemniaki.
Zauważyłam, że Lucie nawet nie tknęła obiadu. Wraz z każdym przejawem smutku starszej dziewczyny moja ciekawość co to powodu wzrastała.
**
Po objedzie mieliśmy czas wolny. Mogliśmy zapoznać się z terenem obozu itd. Sam chciała iść i pograć w "gigantyczne piłkarzyki". Alex podzielała jej zdanie. Ja jednak chciałam zostać w domku z Lucie i porozmawiać. Nie trudne było do przewidzenia to, że dziewczyna zostanie w domku.
-Amy, idziesz z nami?-zapytała Alex jak zwykle promiennie uśmiechnięta.
-Nie, dzięki. Chciał bym trochę odpocząć po podróży.-jakoś ją spławiłam.
Lucie leżała na łóżku i przeglądała coś w telefonie.
Usiadłam na łóżku i myślałam jak zacząć rozmowę.
-Lucie.. co cię gryzie?-wiedziałam, że pytanie to było bardzo ryzykowne. Mogła mnie spławić, mówiąc, że to nie moja sprawa. Nie zdziwiła bym się. Poza tym poznałyśmy się pół godziny temu i ja byłam tak naiwna, ze myślałam, że będzie mi się zwierzać. Ku mojemu zaskoczeniu dziewczyna przybrała zupełnie inny manewr.
-Chodzi o to, że ... - nie dokończyła, po czym wybuchła płaczem, który zbierał jej się już na stołówce. -Tutaj poznałam mojego chłopaka...-wymamrotała niepewnie.
-Ale, ale... co się stało? Przecież...- wolałam nie dokańczać. Czułam, że dziewczyna się przede mną otwiera.
-Kiedy musiałam się przeprowadzić, wiesz... do USA rodzice nie pytali mnie o zdanie, a ja.... ja chciałam zostać. Musiałam z nim zerwać. Wiedziałam, że związek na odległość nie ma żadnego sensu. Myślę, że on przyjechał na ten obóz i... że choć tu go zobaczę.-wzruszyłam się tą krótką opowieścią Lucie.
-Czy twoja siostra... -przerwałam. bałam się tego ryzyka..-Czy twoja siostra o tym wie?-jednak postanowiłam spróbować.
-Nie. Ona i tak by mi nie pomogła.- dalej płakała.
-Wiem.
-Co?-Lucie podniosłą głowę po raz pierwszy od przyjazdu. Była na prawdę ładą dziewczyną. W jej oczach zobaczyłam błysk i uczucie nadziei.
-Pomogę ci znaleźć tego chłopaka...-powiedziałam nie pewnie, nie mając tej pewności, czy on wogóle jest tutaj, na obozie.
-Na prawdę? Dziękuję ci!- dziewczyna rzuciła mi się w ramiona, potrzebowała przyjaciela, którym od dzisiaj stałam się ja.
(c.d.n.)
Bardzo fajny blog. Będę czytać =)
OdpowiedzUsuńDzięki =)
OdpowiedzUsuńKocham twój blog < 333333
OdpowiedzUsuńDzięki =)
UsuńDziękuję za wszystkie miłe komentarze =)
OdpowiedzUsuń