Powered By Blogger

czwartek, 17 maja 2012

1. Wyjazd.

(te historie są całkowicie wymyślone przeze mnie) 
-Amy wstawaj! - słyszałam głos mamy dochodzący z dołu. Leżałam smacznie w łóżku i rozmyślałam o dzisiejszym dniu, o tym dniu, który miał być najfajniejszy w te wakacje. Popatrzyłam na telefon. Była siódma czternaście. Kurde - pomyślałam - spóźnię się na autokar. Wstałam szybko z łóżka i pobiegłam biegiem do łazienki. Szybko umyłam zęby, rozczesałam po drodze na dół włosy palcami i stanęłam przy schodach.
-Mamo, jedziemy już? - spytałam ze zdenerwowania. Była już siódma dwadzieścia, a autobus miał być za dziesięć minut. Były wakacje, a ja miałam jechać wraz z przyjaciółką na obóz;nad jezioro.  Miałyśmy przecież już  13 lat, więc byłyśmy w pełni samodzielnymi, jak to mówiły nasze mamy - nastolatkami.
-Już kochanie, tylko wezmę klucze!-krzyknęła mama z salonu, po czym stanęła przede mną i popatrzyła się. Czułam, że zaraz wybuchnie śmiechem. - Gdzie twoje ubrania?-powiedziała prychając śmiechem. Dopiero wtedy zauważyłam, że z tego wszystkiego zapomniałam się ubrać i stałam, w mojej ulubionej piżamie w panterkę.
-Zaraz wracam!-krzyknęłam tak głośno, by zagłuszyć głośny śmiech mamy. Kiedy biegłam mało się nie potknęłam o własne  nogi. Szybko coś na siebie zarzuciłam i ponownie już pewna, że niczego nie zapomniałam zbiegłam na dół.
-Jedziemy?-spytała mnie mama.
-Tak. Mamo, wiesz co... mam przeczucie, że w te wakacje wydarzy się coś niesamowitego...-mamie ta wiadomość wleciała jednym, a wypadła drugim uchem. Byłyśmy już wtedy w aucie.
Mama miała mnie zawieźć na przystanek z którego odjeżdżał autokar na obóz. Po raz pierwszy od dwóch lat miałam jechać gdzieś na wakacje bez rodziców. Byłam pełna energii. Może miała na to wpływ pogoda, która była jak na zamówienie-na niebie świeciło mocne słońce, asfalt był już gorący. Było absolutnie bezchmurnie. Przypuszczałam że temperatura w cieniu wynosi już około dwudziestu pięciu stopni celsjusza.
Kiedy już byłyśmy na miejscu szybko wybiegłam z auta i ciepłym, przyjaznym uściskiem przywitałam się z Sam.
-Hej Sam
-Cześć, jak tam, przygotowałaś się do wyjazdu? Wzięłaś wszystko z tej kartki.- przed wyjazdem dostałyśmy z tego obozu kartkę, co trzeba mieć ze sobą m.in. płaszcz przeciwdeszczowy i spray na komary ,i kleszcze.
-Tak. Jak mogła bym o nich zapomnieć, przecież wczoraj cały wieczór do mnie sms-owałaś krytykując, ile to mamy wziąć.
-Wiem, ale przyznasz, że jednak trochę przesadzają?-Sam zawsze była trochę stuknięta i łapała wszystkich za słówka wyciągając niepotrzebne nikomu uwagi, które nigdy nic nie zmieniały, ale i tak jest moją najlepszą przyjaciółką.
Nie zauważyłam nawet, kiedy mama podeszła do nas z moja walizką. Trzeba było już wsiadać. Przytuliłam mamę, po czym usłyszałam jak zawsze, że mam o siebie dbać i pamiętać o czapce z daszkiem, i kremie z filtrem uv. Zajęłyśmy miejsce w autokarze, oczywiście obok siebie i zaczęłyśmy opowiadać sobie różne historyjki. Kiedy się zmęczyłyśmy włączyłyśmy MP4 i zaczęłyśmy słychać naszych ulubionych kapel;wykonawców. Tak minęła nam 70 kilometrowa droga. Gdy zajechałyśmy na miejsce, jeszcze spałyśmy oparte o siebie nawzajem.  (rozdział 2 nastąpi)

1 komentarz: